Nie obchodzimy ich z Panem Chomikiem, bo mamy w tym dniu własne święto - dokładnie 14-go (ale innego miesiąca) poznaliśmy się a potem - poszło z górki :) Kartkę zrobiłam, owszem ale oczywiście zapomniałam jej sfotografować, więc na blogu pokaże się ze spoorym opóźnieniem.
Za to (począwszy od zeszłego tygodnia - aż do wczoraj) robiłam coś nowego, co zajęło mi tak dużo czasu, że sama się dziwie jakim cudem skończyłam...
Na początku była idea.
Potem przyszła wena.
A potem wątpliwości i matematycznie nieporozumienia przy odmierzaniu papieru na ramkę.
A potem znowu wena i tym razem (yesss!) ona wygrała
Rameczka do naszej osobistej sypialni w kolorach idealnie do niej pasujących.
Tadaam!
Najpierw odbiłam i embossowałam stemple białym pudrem na tekturce po nie-wiadomo-czym. Czyli znowu żelazko poszło w ruch, ja naprawdę muszę mieć nagrzewnicę, ech...
Potem było pryskanie ecoliną i uwaga, uwaga - glimmer mistem w kolorze Pomegranite. Kupiłam małą buteleczkę w ramach prezentu dla samej siebie za udaną sesję :) No i byłam ciekawa jak to wygląda i z czym się je. Że tak powiem - szału nie ma. Dajcie mi ecolinę i stare, perłowe cienie a też wam zrobię mgiełkę. I jest ciemniejsza niż wydawałoby się ze zdjęć.
Potem pocięłam tekturkę i ozdobiłam ją starymi naklejkami, starą zapinką, czarnym żelopisem z brokatem i ozdobami do paznokci (promocja w artfanie była - mikrokuleczki też stamtąd ;) ). Kwiatki białe na dole są z dziurkacza w kształcie liścia dębu, takigo mini, kiedyś pokazywałam. Biały na górze też z dziurkacza, dostałam wycięte z prezencie więc sobie wygniotłam. Kolorowy i pociapany to odrysowany z jednego kwiatka (z Galerii Papieru chyba) papier przytulne święta, wygnieciony i wymazany do granic przyzwoitości ;)
Literki i cyferka też stamtąd. Co prawda było już daaawano po walentynkach ale ten dzień jest dla mnie bardzo ważny a ramka ma przypominać o nim w każdym miesiącu.
Naklejone na papier ze scrap.com. Naprawdę lubię ten jego morski kolor.
A potem na wkładkę z bombonierki (to takie niby puchate, izolacja dla czekoladek).
Wymiary to 19/19,5 cm. Zrobiłam ramkę z grubej tekturki (błąd - robiłam ją. Cztery razy ją robiłam, bo źle wychodziła...) a pomalowałam perłową farbą akrylową wymieszaną z ecoliną.
Tu widać trochę szczegółów:
Zgłaszam ją na wyzwanie 25 w scrapkach, bo kwiatki robiłam sama ale to sama i jestem z siebie dumna jak nie powiem co!
Oraz jako lift ramki Jasminowasi o tu!
I jako "fałszywy" ścieg na forum Scrapbooking :)
I dziękuję wszystkim Wam za komentarz - sprawiają mi niesamowicie dużo radości, dzięki nim mam ciągle nadzieję, że coś ze mnie jeszcze artystycznego da się zrobić :)
Śliczna, miłosna rameczka! W dodatku moje ulubione fiolety...:)
OdpowiedzUsuńHistoria jej powstawania równie ciekawa, jak sama rameczka:)))
Woooow... Podoba mi się absolutnie wszystko! Kompozycja, embossing, kolory, chlapanie, ramka... Napracowałaś się, ale efekt absolutnie jest wart tego wysiłku.
OdpowiedzUsuńPS. Czternasty nie-luty to i dla mnie ważna data ;)
Jestem pełna podziwu - wielkie brawa dla Ciebie - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita jest! Piękne kolory i tyle się na niej dzieje...
OdpowiedzUsuńcudeńko :)
OdpowiedzUsuńŚliczna! Uwielbiam wszelakie mediowe eksperymenty - nadają każdej pracy tego czegoś, charakteru, który trudno uzyskać używając jedynie papieru :)
OdpowiedzUsuńwidac ze duzo pracy w nia wlozylas, a efekt uzytych mediow wyszedl rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńdziekuje za udzial w wyszwaniu na DM :*
Świetna ramka - niezwykle dopracowana. Kolorki mistrzowskie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa:)
OdpowiedzUsuńWOW! świetna praca! cieszę się, że tak znakomicie udało Ci się zrealizować pomysł! detale zachwycają!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję za udział w naszym scrapkowym wyzwaniu :D
Nooo, jestem pod wrażeniem! Twoja pomysłowość coraz bardziej mnie zaskakuje. Chyba jesteś mistrzynią kombinatorstwa - w bardzo pozytywnym znaczeniu tego słowa :) Szalenie mi się podoba ta rameczka. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsuper pomysłowa praca:))
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie to wygląda, chciałabym zobaczyć pomieszczenie, do którego została stworzona... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
mistrzowska praca:]
OdpowiedzUsuńKolory, szczegóły super!
Pięknie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sok z tego owocu, z którego masz Glimmer Mist ;) tylko 'nate' ma na końcu czyli bez dodatku granitu rośnie ;)
A jak się nie znam na mgiełkach, myślałam, tak jak Ty, że ktoś ją po prostu tak nazwał, a że lubię ten sok to tak napisałam :)
OdpowiedzUsuń