piątek, 17 maja 2013

Rocznicowo


Cieszę się, że znowu weekend, a Wy?
Koncert był wspaniały, urlop spędziłam bardzo przyjemnie i nie myślałam o pracy (prawie wcale!) - no jestem z siebie niewypowiedzianie dumna :D
Dziękuję Wam za wszystkie kopniaki i miłe słowa! Strasznie mi przykro, że nie będę w Cieszynie na naszym zlocie czarodziejek, ale nie dałabym rady... Ale mam nadzieję, że przeczytam Wasze opisy i zobaczę zdjęcia, po wszystkim a jutro obiecuję trzymać kciuki za Wasze prace konkursowe! Mam nadzieję, że się pochwalicie na blogu. Paolla, na pewno zrobiłaś jakiś scrap, daaaaj zdjęcie, hmmm? :)
 Dzisiaj tylko zaległe zdjęcia, kartki na urodziny współtowarzyszki niedoli (z biurka obok ;) ), której się ciągle marzą brązowe buciki. Kolorowane kredkami akwarelowymi i markerami Graph`it (których mam tak durne kolory, że czasem samej siebie mi szkoda - a potem wyciągam farbki i kredki i szaleję)


Jakoś cudem udało mi się wyciąć wykrojnikiem bazę kartki a potem część jej embossować. Tą delikatną ażurową wycinankę dostałam i kurczak - no ładna jest... Tak mi się podoba, że mam jeszcze jedną i szkoda mi użyć. Typowy przykład Pandkowości, ech. Kwiatuszki robiłam sama, papier kolorowany ww. markerem.

I zamówiona kartka na 25 rocznicę ślubu, miała być lekko postarzana i delikatna ale nie za bardzo, bo to w końcu nie ślub :) Najpierw pudełko (nie znoszę robić pudełek, niestety! Wycinanie i zaginanie doprowadza mnie do małej pasji)


Papier zdaje się od Asicy, kwiatek w kolorach "chlapnęło mi się".


Kartka w pudełeczku. Z praktycznym języczkiem do wysuwania, i na koniec - sama kartka


   Serduszko to digi stempel (free, ale nie pamiętam skąd :( ) w środku były ptaszki ale wycięłam i pokolorowałam farbkami i mazakami, część delikatnie musnęłam brokatem, a środki to naprzemiennie perełki w płynie srebrne i złote. Papier Asicy i ScrapCake. Ta dolna wycinanka też z wymianki, naprawdę mi się podoba! Właściwie, to w stylu jakby mało moim. Ale i tak jestem z niej zadowolona.
    A z napisem to mała jazda bez trzymanki, zresztą u mnie jak zwykle. Zrobiłam w kilku kopiach oczywiście tak na wszelki wypadek, jak to ja. No i z jedną zapomniałam, że drukowałam na mojej atramentówce a papier lekko śliski... i się maźnęło, rozmazało, pomazało i napis pozostał w łunie tuszu, jakbym ołówkiem się bawiła. Ja wkurzona, biorę drugi napis, tak samo wycięty tylko niepocienowany jeszcze po boczkach i mówię szanownemu mężowi memu Chomikowi: "Patrz jak spaprałam!" A luby, na to: "Ale jak teraz fajnie wygląda, zostaw tak!"

No to doprawiłam i zostawiłam. Weź się tu kłóć z mężczyzną, który tak z raz w miesiącu mówi "Nie marudź tylko kup sobie ten papier, bo masz ich za mało."

Ps. Tak w ogóle jak teraz bywam z jakiejś pracy niezadowolona, to sobie zerkam na zdjęcia moich pierwszych potForków. Rany kota...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz