Długo mnie nie było... Dziękuję wszystkim, którzy motywowali mnie bardzo (ale to bardzo!) do ruszenia czterech liter i powrotu do pisania. Margarytko, Paolla - dla Was ogromne buziaki, strasznie mi się miło zrobiło, że o mnie pamiętacie i musiałam się zmobilizować wreszcie! :D
Czy Wy też macie wrażenie, że czas się skrócił? Pamiętam, że gdy miałam x-naście lat, to rok trwał całą wieczność, wszystko działo się bardzo intensywnie ale też duuuuużo wolniej. Teraz wydaje mi się, że ścigam się z czasem. I to on jest zdecydowanie na prowadzeniu. Aż nachodzą mnie myśli, żeby rzucić wszystko i wyjechać w dziką głuszę hodować marchewki i dokarmiać sarny :D
Chyba sobie zafunduję wakacje agroturystyczne...
Ale na resztę tygodnia biorę urlop i jadę jutro do Łodzi. Wybiera się ktoś na koncert Pana Marka Knopflera? Może się spotkamy :) A potem trochę zwiedzana i odpoczynku. Martwi mnie, że ciągle trudno jest mi przestać myśleć o pracy. O ludziach, za których nie powinnam czuć się odpowiedzialna a jednak tak się czuję. O tych, którzy są nieprzyjemni, roszczeniowi i z przyjemnością się wyżyją na pierwszej lepszej osobie (czyt. mnie). O paskudnych ludzkich sprawkach i sprawach. I o tym, że jadąc na ten urlop modlę się, żeby nic się w trakcie jego trwania nie przydarzyło, żeby było spokojnie. Żeby koleżanki nie miały przekichane z tym co zostawiłam a ja po powrocie nie miała ochoty uciekać z piskiem z miejsca pracy...
Będę grzeczna, obiecuję! :)
No sami widzicie, ja nie potrafię przestać o tym myśleć! A mąż mój, niejaki Chomik to tylko tak patrzy i patrzy w bardzo specyficzny sposób... Jutro, na 100% dostanę zakaz mówienia o pracy do niedzieli włącznie :D I dobrze mi tak.
W ramach podziękować i pozdrowień - wszystkiego naj dla kółka wzajemnej adoracji na Krakowskim Crafcie - było wspaniale poznać tyle miłych osób, zrobić karteczkę z tych ślicznych , delikatnych papierków
studia75 (jeszcze zdjęcia nie mam, ale mieć będę) i no cóż... wydać to, co się zaoszczędziło (przy głośnej aprobacie Chomiczej - za każdym razem, gdy waham się czy coś kupić, dostaję przykaz, że brać i nie marudzić!).
Dziś do pokazania tylko dwie prace, obie na papierkach
Magicznej Kartki:
ślubna kartka kopertowa (według "przepisu" znalezionego na blogu Magicznej Kartki)
Już oddana w dobre ręce, osoba bardzo się cieszyła, że jest tam tyle miejsca i na życzenia dla Młodej Pary i na "wkładkę" prezentową :) Te dwa, jasnoróżowe kwiatuszki robiłam sama, stemple jak zwykle kolorowane i wycinane, serduszka ze Scrapińca. Jestem pozytywnie zaskoczona swoim pierwszym razem z kopertówką!
I tadaaaaam, mój trzeci scrap w życiu. Tak btw, do Krakowa zawiozłam scrap nr 2, pokazać Marci z Magicznej Kartki i się generalnie pochwalić. Na blogu się nie pochwalę, bo na scrapie moje zdjęcie ślubne siedzi a mimo wszystko jakoś tą prywatnością wolę nie szafować. Komentarz Marci "A mówiłam, że na naszych papierach, też się da zrobić LO!" był bezbłędny :D
No to potwierdzam - da się.
Scrap jest w miarę skromny, bo dopiero próbuję oswoić się z tą formą. Zdjęcia by Chomik, zrobione w ramach jakiegoś testu aparatu. Tak w ogóle, to zabrałam mu chyba z dziesięć takich testowych zdjęć, bo muszę poćwiczyć scrapowanie.
Na tym zdjęciu wyszły bardziej naturalne kolory, lecz niestety odbiła się lampa - coś za coś. W ruch poszły tasiemki, skrawki papierów, mazaki i zielony lakier do paznokci.
I jestem z siebie dumna, bo skończyłam 3-go maja (datę odbiłam "ku pamięci", żeby za dziesięć lat łapać się za głowę, co za paskudztwo poczyniłam) ale ile mnie kosztowało układanie elementów przed przyklejeniem, to ludzkie słowo nie opisze... Myślę, że jestem wyjątkowo niezdecydowaną Pandką!
Aaaa! Zapomniałabym - małą ramkę w lewym dolnym rogu zdjęcia spryskałam mgiełką z
13Arts, kolor Bordeaux. Jest rewelacyjna, a już się zastanawiałam, co może zastąpić moją ukochaną Pomegranate!
Scrap zgłaszam na
wyzwanie, nie będę udawać, że z własnej mapki robiłam przecież ;)
Miłego wieczoru Wam życzę, odezwę się do poniedziałku.
A jakbym się nie odzywała, to proszę mi skopać wiadomo co!